Informacja Administratora

Na podstawie art. 13 ust. 1 i 2 Rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych), Dz. U. UE. L. 2016.119.1 z dnia 4 maja 2016r., dalej RODO informuję:
1. dane Administratora i Inspektora Ochrony Danych znajdują się w linku „Ochrona danych osobowych”,
2. Pana/Pani dane osobowe w postaci adresu IP, są przetwarzane w celu udostępniania strony internetowej oraz wypełnienia obowiązków prawnych spoczywających na administratorze(art.6 ust.1 lit.c RODO),
3. jeżeli korzysta Pan/Pani z odnośnika na stronie będącego adresem e-mail placówki to zgadza się Pan/Pani na przetwarzanie danych w celu udzielenia odpowiedzi,
4. dane osobowe mogą być przekazywane organom państwowym, organom ochrony prawnej (Policja, Prokuratura, Sąd) lub organom samorządu terytorialnego w związku z prowadzonym postępowaniem,
5. Pana/Pani dane osobowe nie będą przekazywane do państwa trzeciego ani do organizacji międzynarodowej,
6. Pana/Pani dane osobowe będą przetwarzane wyłącznie przez okres i w zakresie niezbędnym do realizacji celu przetwarzania,
7. przysługuje Panu/Pani prawo dostępu do treści swoich danych osobowych oraz ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania lub prawo do wniesienia sprzeciwu wobec przetwarzania,
8. ma Pan/Pani prawo wniesienia skargi do Prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych,
9. podanie przez Pana/Panią danych osobowych jest fakultatywne (dobrowolne) w celu udostępnienia strony internetowej,
10. Pana/Pani dane osobowe nie będą podlegały zautomatyzowanym procesom podejmowania decyzji przez Administratora, w tym profilowaniu.
zamknij

Wielkie Dyktando Kopra

7 kwietnia można było spróbować swoich sił w zmaganiach na polu minowym z ortografią i interpunkcją. Tekst dyktanda został ułożony przez uczniów klasy 1A2.
 
Poniżej załączamy tekst, abyście mogli przetestować nie tylko innych Jedynkowiczów,  ale i domowników.
 
Zziajany Joachim z żalem wyrwał się z objęć Morfeusza. Chyżo zrzucił biało-zieloną pościel, pospiesznie patrząc na zegarek - była siódma pięćdziesiąt trzy. Przerażony żak przeklął brzydko, zarzucił na grzbiet poszarzały T-shirt, po czym, zapominając o uczesaniu swoich krzaczastych kudłów, jak niektórzy ważyli się określać jego koafiurę, niczym strzała przemknął przez odrzwia swojej dziupli. W pędzie pożarł pół bułki w kształcie ósemki, drugie kółko porzucając dla wciąż żarliwie chrapiącej siostry, siedmioipółletniej Hermenegildy. Jego okrzyki bez przerwy rozbrzmiewały w chropowatych ścianach na wpół śpiącego domostwa. Wrzucając do piórnika miedzianozłote stalówki, szukał na nie najwyższym biurku różowego wiecznego pióra. Znalazłszy zgubę, nieopatrznie ubrudził sobie jeansy / dżinsy zakrzepłym tuszem. Przeżuwszy okruchy bułki, obrzucił spojrzeniem porządnie urządzone mieszkanie i wyruszył do szkoły. 

Pełznąc po różowych marmurowych schodkach, Joachim zaczął żałować swojego przebudzenia. Przybył w końcu na przystanek autobusowy, na którym przebierał przemarzniętymi nóżkami, zarzucając Miejskiemu Przedsiębiorstwu Komunikacyjnemu spóźnienie. Kiedy na horyzoncie wreszcie ukazał się upragniony autobus, z trzewi chłopca wydobył się okrzyk wzruszenia. Wciąż nie wierzył, że uda mu się zdążyć na pierwszą lekcję, ale przecież opuszczenie historii nie było aż tak zatrważające, jak spóźnienie na fizykę prowadzoną przez postrach liceum - profesora Wrońskiego. Przerażający, wzbudzający ciche kwilenie strachu wśród nieznających zasad dynamiki Newtona głąbów, nauczyciel nigdy nie wybaczyłby nawet ćwierćsekundowego spóźnienia. Kiedy tylko drzwi pojazdu otworzyły się, wzruszony uczeń zajął miejsce obok uprzejmego Francuza, zaciekle otrząsającego swój beret z okruszków żulika. 

Pojazd przejechał Zachodnią, trzeszcząc starą osią. W głowie żaka wciąż roiły się bojaźliwe myśli o przerażającej, ciemnobrązowej brodzie belfra. Pojazd dotarł w końcu na ulicę Więckowskiego i nasz uczeń puścił się pędem, przeskakując nad żółtawymi kałużami. Pędził jak strzała - prędkim truchtem. Nie minęła chwila, a Joachim już przekraczał dębowe drzwi liceum. W powietrzu brzmiał dźwięczny brzęk dzwonka - chłopiec wrzasnął w panice, w myślach już przygotowując się na lanie od zacietrzewionego nauczyciela. Drałując na Olimp, przeskakiwał po trzy schody, nie reagując na pozdrowienia przyjaciół. W końcu przestąpił próg sali 44, gdzie, dysząc ciężko, osunął się na niebieskie krzesło. Dopiero wtedy zauważył, że panuje tam podejrzanie swobodna atmosfera. Jego druh, Bożydar, ofiarował mu z powrotem skuwkę od pióra, którą pożyczył poprzedniego dnia. Przy okazji wykrzyknął: ,,Można by pomyśleć, że przebiegłeś całą drogę do szkoły! Nieraz zdarzało ci się być trochę nieobecnym, ale zauważyłeś chyba, że przez następne dwa i pół miesiąca Wrońskiego nie będzie w szkole?”